czwartek, 16 kwietnia 2015

Rozdział 17

#Amelia

Następnego ranka obudziły mnie jasne promienie słońca oświetlające całą salę.Przeciągnęłam się,obróciłam na drugi bok i zaczęłam myśleć o wszystkim co wydarzyło się odkąd przylecieliśmy do Londynu.Po cofnięciu się wstecz w wspomnienia byłam ciekawa która też może być godzina.Wzięłam telefon ze stolika i oświeciłam wyświetlacz aby sprawdzić ile spałam.Gdy oświeciłam wyświetlacz moim oczom ukazały się cztery cyferki.Była 11.30.O kurde spałam 12 godzin.To do mnie nie podobne.W tej chwili drzwi lekko się uchyliły i do sali wszedł lekarz
-Dzień dobry-usłyszałam
-Dzień dobry
-Jak się czujesz ?
-Już dobrze.Panie doktorze a co z Dawidem ?
-Stan twojego kuzyna ustabilizował się.Niestety musi on zostać jeszcze tydzień na obserwacji.Ty natomiast jeszcze dziś dostaniesz wypis.
-Wolałabym jeszcze zostać.Chcę mieć na niego oko.W domu nie spałabym spokojnie jeśli coś by mu się stało
-Rozumiem.Jeśli chcesz możemy poszerzyć twoją diagnostykę,sprawdzając w ten sposób,czy wszystko jest w porządku.Muszę więc spytać czy wyrażasz na to zgodę ?
-Tak zgadzam się 
-W takim razie za chwilę przyjdzie pielęgniarka i pobierze krew na podstawowe badania-powiedział wychodząc z sali 


#Saszan

Nie wiem co mam myśleć Dawid i Amelia wyjechali do Londynu,Kwiat podpisał kontrakt z Simonem a teraz oboje leżą po wypadku w szpitalu i do tego wszystkiego ktoś grozi Ami.Cholera coś nie pykło, a miało być tak pięknie.Muszę to jakoś naprawić oni muszą być parą.Pasują do siebie jak dwie krople wody.W tym,całym stresie związanym z tym wypadkiem zapomniałam odezwać się do Patryka i Janji. Włączając telefon oczywiście dostałam miliony esów od Janji,Patryka i Igora.Jezu przecież ja cały dzień spędzę na opowiadaniu im o tym co się stało.Uznałam że najpierw porozmawiam z Janją w końcu to jego przyjaciółka.Wybrałam numer i przyłożyłam telefon do ucha.Odebrała po pierwszym sygnale :

-Saszan boziu jak ja się zamartwiałam.Czemu nie odbierasz telefonów?
-Przepraszam Janju po całym tym zdarzeniu nie miałam siły nawet włączyć telefonu.
-Jak oni się czują ?
-Już lepiej chociaż wczoraj zdawało się że stracimy jedno z nich 
-O matko kogo ?
-U Dawida doszło do zatrzymania akcji serca,lekarz musiał przeprowadzić akcję reanimacyjną,ale tak jak mówię już wszystko dobrze.Jeszcze nie wiemy jak długo będą musieli tu zostać ale jesteśmy dobrej myśli.
-Ale wszystko dobrze się skończyło ?
-Tak 
-Super,będziesz mnie na bieżąco informować ?
-Jasne,Janju mogę mieć do Ciebie prośbę ?
-Jasne ,o co chodzi ?
-Przekażesz wszystko Patrykowi i Pilewiczowi,niestety nie mam siły żeby wszystko im tłumaczyć i odpowiadać na setki pytań 
-Oczywiście 
-Dziękuje,przepraszam ale muszę już kończyć 
-Jasne trzymajcie się tam
-Wy też.Pa
-Pa

Po rozmowie z Janją uświadomiłam sobie że w ogóle nie rozmawiałam z Dawidem.Postanowiłam to zmienić.Ruszyłam w stronę sali w której znajdował się nastolatek.Ucieszyłam się,gdy zobaczyłam że jest  sam.Nie chciałabym mu przeszkadzać. Weszłam.Weszłam do sali.Chłopak leżał tyłem do drzwi.Gdy tylko usłyszał że ktoś wchodzi powoli się odwrócił.Dalej był blady.

- Cześć bohaterze.Jak się czujesz ?
- Siemka,szczerze? Czuję się jak pół dupy z krzaka
- Masz włączony telefon ? -palnęłam z innej beczki
- O Fuck, gdzie on jest? - zaczął panikować.
- Jezu Kwiatkowski tobie rzeczywiście coś jest. Ślepy jesteś?
- Nie, a co ?
-No przecież telefon leży na półce przy łóżku-zaczęłam się z niego śmiać.Zaczął śmiać się razem ze mną.
-No weź ten telefon 
-Oki nie gorączkuj się tak-wziął z półki telefon,włączył go i całą salę wypełnił dźwięki przychodzących powiadomień i wiadomości.Po 3 męczących minutach,w końcu dźwięk ucichł. --Ave-powiedziałam po cichu
-Masz już dość ?
-A kto by nie miał ?
-O Jezu ile esów od Janji,Patryka i Pilewicza 
-A właśnie Janja do mnie dzwoniła i kazała Cię pozdrowić
-Dziękuje
-Słuchaj,co  z Tobą i Amelią ?
-A co ma być ?
-Kwiatkowski nie wkurzaj mnie mówię poważnie
-No więc nic - powiedział z uśmiechem
- Z Tobą nie da się gadać 
-Okej już nie będę żartować,prawda jest taka że ona chyba nie czuje do mnie tego samego co ja czuję w obiec niej,a ja nie mam zamiaru się jej uprzykrzać-powiedział i trochę posmutniał
-Kwiat weź się w garść przecież widzę jak na Ciebie patrzy ty też jej się podobasz.Zrób ten pierwszy krok nie pożałujesz -gdy tylko skończyłam wypowiadać te słowa do sali weszła pielęgniarka
-Dzień dobry,nie chcę państwu przeszkadzać ale muszę zmienić opatrunek....


Hej miśki przepraszam za swoją długą nie obecność ale wiecie szkoła,szkoła i jeszcze raz szkoła.
Mam nadzieję że rozdział wam się spodoba,wiem że rozdział jest krótki ale postaram się aby następny był dłuższy i ciekawszy.Miśki ja uciekam.Udanego czytania Sandra :)

2 komentarze:

  1. fajny rozdział czekam na next. Kocham tego ff

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy nowy rozdział? Zacznij znów pisać!:) polubiłam twojego ff, czekam z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy