wtorek, 17 lutego 2015

Rozdział 14

* Janja *





,,Ostatnio piosenkarz Dawid Kwiatkowski odwiedził Wielką Brytanię, aby podpisać kontrakt płytowy z tamtejszą wytwórnią. Widziany był tam ostatnio z tajemniczą szatynką. Niby nic takiego gdyby nie to, że spacerowali trzymając się za ręce. Czyżby rodził nam się nowy romans?''

Stałam wpatrując się w telewizor, na którym widniał już następny teledysk. Szybko sięgnęłam po telefon i po raz kolejny wybrałam numer Dawida. Jeżeli to prawda, że Amelia jest jego dziewczyną musi mi o tym opowiedzieć. Uśmiechnęłam się chytrze. Ale najpierw musi zapłacić za to, że nie odbierał ode mnie telefonu. 



* Dawid *




Schodząc z karuzeli rzucił mi się w oczy stragan z watą cukrową. Pociągnąłem Amelię za rękę i pobiegłem w tamtą stronę.
- Dawid czekaj, w głowie mi się kręci! - krzyknęłam Ami śmiejąc się jednocześnie. Odwróciłem się i przyjrzałem się jej uważnie. Ona także spojrzała się na mnie. Miała rozwiane włosy, a w oczach widać było radosne iskierki. Różowe, pełne usta wygięte były w uśmiechu, który ukazywał białe, proste zęby. Była piękna. Zaczęliśmy się śmiać sami nie wiedząc z czego. Ludzie patrzyli się na nas jak na idiotów, ale nie przeszkadzało mi to. Nagle usłyszałem piosenkę Rihanny.
- Dawid, telefon ci dzwoni - powiedziała Ami. Zrobiłem zdziwioną minę. Po chwili zdałem sobie sprawę, że piosenka wydobywa się z mojej kieszeni. Szybko wyciągnąłem telefon i nacisnąłem zieloną słuchawkę.
- Halo - powiedziałem przykładając telefon do ucha.
- Dawid? Nareszcie! Od paru godzin próbuję się do ciebie dodzwonić! Kiedy ty w końcu zaczniesz odbierać telefon?! Martwiłam się, że coś ci się stało! - zaczęła na mnie krzyczeć Janja bez żadnego przywitania.
- Spokojnie, nic mi nie jest. Jestem w Hyde Park z Ami i mało słychać - zacząłem się tłumaczyć. 
- Z Ami? Jesteście na randce? - Zainteresowała się.
Na randce? Skąd jej wpadł do głowy tak głupi pomysł? Od razu zacząłem temu zaprzeczać. Janja wyjaśniła mi, że w telewizji pojawiły się plotki o moim domniemanym związku z Amelią. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę po czym wróciłem do przyjaciółki.
- Z kim rozmawiałeś? - spytała.
- Z Janją - odpowiedziałem i opowiedziałem jej o tym co usłyszałem od ciemnej brunetki. Razem zaczęliśmy się z tego śmiać. Jak już się opanowaliśmy podeszliśmy do straganu i kupiliśmy watę cukrową. W Hyde Parku było tyle atrakcji, że siedzieliśmy tam do wieczora. Około godziny dwudziestej drugiej wróciliśmy do hotelu.


* Amelia *



Po wejściu do pokoju od razu skierowałam się w stronę łazienki, aby wziąć prysznic. Kiedy wróciłam już ubrana w piżamę położyłam się na łóżku z zamiarem poczytania książki. Kiedy sięgałam po książkę w pokoju rozległ się dźwięk oznajmiający przyjście sms-a. W tym samym momencie mój wyświetlacz rozjaśnił się dając znak, że to do mnie przyszła wiadomość. Pomachałam telefonem dając znać Dawidowi, który już sięgał po swój. To co przeczytałam zmroziło mi krew w żyłach. Treść sms-a brzmiała "Lepiej uważaj, bo może przytrafić Ci się wypadek". Cała krew odpłynęła z mojej twarzy.
- Coś się stało? - Zaniepokoił się Dawid.
- Nie wszystko w porządku - odpowiedziałam odkładając telefon na miejsce.
- Na pewno? Jesteś strasznie blada.
- Głowa mnie rozbolała. Chyba już pójdę spać - wymyśliłam na poczekaniu. Dawid tylko pokiwał głową. Przykryłam się kołdrą i zamknęłam oczy. Usłyszałam jeszcze jak Dawid podchodzi do mnie i całuje w policzek a następnie gasi światło i sam się kładzie. Po paru minutach usłyszałam jego równy oddech. Odczekałam jeszcze trochę, żeby mieć pewność, że usnął. Wstałam z łóżka, założyłam kapcie oraz szlafrok i wyszłam na balkon najciszej jak tylko mogłam, aby nie obudzić Dawida. Oparłam się o barierkę i dałam upust swoim emocjom. Po moich policzkach zaczęły lecieć słone łzy. Bałam się. Coraz bardziej zaczynałam się bać tego człowieka, który wysyłał mi te wszystkie liściki i sms-y. Co ja mu takiego zrobiłam? Mieszkam w Polsce niecały miesiąc, a już zdążyłam komuś podpaść. Po cichu wróciłam do pokoju i podeszłam do rzeczy Dawida. Zaczęłam przeszukiwać jego kieszenie aż w końcu znalazłam to czego szukałam. Z nową zdobyczą wróciłam na balkon. Oparłam się o balustradę i wyjęłam jednego papierosa. Zawahałam się przed zapaleniem go. Nigdy wcześniej nie paliłam i nie miałam zamiaru. Nie wiem co mnie podkusiło. Już chciałam zawrócić kiedy znowu zalała mnie fala smutku spowodowana wiadomością, którą dostałam parę godzin temu. Niewiele myśląc zapaliłam papierosa i włożyłam go sobie do ust. Mocno się zaciągnęłam, a po chwili zaczęłam kaszleć kiedy dym dostał się do moich płuc. Upadłam na kolana znów zanosząc się płaczem. Miałam nadzieję, że mój szloch nie obudzi Dawida. Nie wiem jak długo przebywałam na balkonie. W pewnym momencie zrobiło mi się zimno i wyczerpana płaczem postanowiłam wrócić do pokoju. Rzuciłam się na łóżko i jak tylko moja głowa dotknęła poduszki odpłynęłam do krainy Morfeusza.
- Ami, Ami wstawaj - Poczułam jak ktoś delikatnie szarpie mnie za ramię. Niechętnie uchyliłam powieki i ujrzałam nad sobą Dawida. Wciąż byłam zmęczona. Czułam się jakby od momentu, w którym przyłożyłam głowę do poduszki minęła sekunda, a nie parę godzin. Przykryłam głowę kołdrą z nadzieją, że Kwiatkowski da mi spokój.
- Ami niedługo powinienem być w wytwórni, a nie chcę cię zostawić samej - powiedział brunet. To miłe, że tak się o mnie martwi. Niechętnie wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki, żeby się trochę ogarnąć. Kiedy już tam spojrzałam w lustro i zamarłam. Wyglądałam okropnie. Blada cera, zaczerwienione oczy i fioletowe sińce pod nimi. Nałożyłam grubą warstwę makijażu, żeby jakoś to ukryć. Przebrałam się w rzeczy, które na szybko wyjęłam idąc po omacku do łazienki.
Kiedy wyszłam Dawid już stał przy drzwiach. Postanowiliśmy, że śniadanie zjemy po drodze w jakiejś restauracji. Po pięciu minutach drogi zobaczyliśmy McDonald.
- Bierzemy na wynos? - zapytał mnie Dawid. W odpowiedzi pokiwałam głową. Chłopak pobiegł zamówić jedzenie, a ja ruszyłam dalej. Szłam bardzo wolno więc miałam pewność, że mnie dogoni. Powróciłam myślami do wiadomości, którą dostałam zeszłego wieczoru. Cały czas zastanawiałam się kto to wysłał. Nie dawało mi to spokoju.
- Amelia! - Usłyszałam jak ktoś krzyczy moje imię. Odwróciłam głowę i zobaczyłam samochód pędzący w moją stronę...



_______________________________________

Cześć. Nazywam się Mila (nie to nie jest imię, znajomi tak na mnie mówią) i razem z Sandrą będę prowadziła tego bloga. Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z blogowaniem ponieważ wszystkie moje twory lądowały w przysłowiowej szufladzie. Mam nadzieję, że moje rozdziały spodobają wam się tak samo jak Sandry. To chyba tyle, nie mam pojęcia co mogłabym jeszcze napisać. W takim razie pozostaje mi tylko pożegnać się i mieć nadzieję, że rozdział wam się spodobał. Do następnego rozdziału :)

1 komentarz:

Obserwatorzy